Dion - rozmowy o świecie i nie tylko!

Oj mam wrażenie że jeszcze podsumowanie tego świata będzie trwało długo. Ale być może temu światu się to należy, bo tak mocno obsadzonego nie było dawno. Jednak dla większości z Was nie są znane przyczyny tego. Otóż świat Olous był jego sprawcą. To tam doszło do wielkiej kontrowersji i nieporozumień, które w opinii wszystkich w nich uczestniczących miało się przerodzić w wielki pojedynek na serio. To tam Lisy z różnych względów "naraziły" się wielkim tej gry. Wygraną weszli pośród nich. Weszli jednak również na pole na które nikt ich nie zapraszał, na pole zastrzeżone dla kółka wzajemnej adoracji. Oczywistym jest że wpływ na to miały również słowne utarczki oraz wzajemne obrażania się.
Szykując się do tego świata dochodziły do nas słuchy o "zbrojeniach", podkupywaniu graczy i tworzeniu atmosfery wielkowojennej. Zdając sobie sprawę że możemy zagrać w osamotnieniu szukaliśmy mimo wszystko rozwiązań zastępczych. Takim rozwiązaniem miał być mariaż z Cośkami. Jacek otrzymał od nas ofertę. Zastanawiał się, przeciągał oznajmiając na końcu że jednak im bliżej do Sigmy a w konsekwencji do koalicji antylisowej. Nie byliśmy zaskoczeni. Adam uwielbia malować na zielono wszystko dookoła więc plan realizował ten sam co zawsze. Musieliśmy się z tym pogodzić i zagraliśmy na czerwień dookoła. Oczywiście, że z czasem musieliśmy robić wzmocnienia. To jest normalne i nikogo nie powinno dziwić. Grać przeciwko 7miu sojuszom jest trudne. W tym wszystkim należy podkreślić jedną rzecz. Cośki pokazały największe cohones. Ja osobiście byłem pewny że pękną. Był taki moment że mieliśmy ich na wyciągnięcie dłoni. Po pierwszej naszej akcji z prawdziwego zdarzenia pojawił się tam popłoch i gdybyśmy zachowali się jak rasowy napastnik być może mapa wyglądałaby inaczej. Ale to tylko gdybanie. Zespołowi Jacka należą się wyrazy uznania bo przyjęli na siebie największy nacisk i dali radę. Jeden z wcześniejszych memów z okresu eventu mówił wszystko - ciągnęli na sowich plecach zarówno ZC jak i Sigmę.
Usłyszałem niedawno, że najaktywniejszy na tym świecie okazałem się na FO :D
Mam troszkę inne zdanie, ale skoro tak to chciałbym skorzystać z tego i napisać ważną rzecz. Na prowadzenie soja zdecydowałem się dobrać sobie DEIF - Dawida. Z racji tego że graczem jestem przeciętnym a topowy soj musi mieć jastrzębia za lidera uznałem że ten wybór będzie dobry. Ten wybór nie był dobry. Ten wybór był wyśmienity. Z czasem Dawid przejął całość sterów kierowania sojem. Był odpowiedzialny, starał się likwidować konflikty i jednocześnie kierować deffem z czasem offem. To klasyczny przypadek lidera który wypada nawet z otwieranej lodówki w kuchni każdego gracza. Dawid tym światem udowodnił że jest NAJLEPSZYM liderem jaki obecnie gra na grepolis a myślę że również biorąc pod uwagę historię może ubiegać się o to miano. Gra z nim czy też pod jego dowództwem to gwarancja jakości. Otrzymanie tytułu Gracza Roku jest tylko takim potwierdzeniem, choć wygranie Diona bardzo mocno ustawia jego kandydaturę w kolejnej edycji i proszę o tym pamiętać.
Jeszcze jedno. Świat rozstrzygnięty choć jeszcze potrwa walka o nagrodę pocieszenia - koronki. Na chwilę obecną żaden lider sojuszów walczących z Lisami nie miał cywilnej odwagi złożyć gratulacji zwycięzcom. Pewnie, że nie ma takiego obowiązku, ale włożony wysiłek w stworzenie siły mającej pokazać Lisom, że nie są najlepszym sojem na grepo, wymagałby mimo wszystko kilku słów. My w podobnej sytuacji nie mielibyśmy z tym problemu.
Liski jeszcze kiedyś wrócą na grepo. Będzie okazja do powspominania i być może okazja do kolejnej próby sił.
 
Coś od Cośków.

Generalnie to jak zbierałem ten nasz okrojony skład na ten świat to myślami byliśmy, że to będą Mistrzostwa Świata Grepo.
Czy były? Chyba nie do końca.
Jak na początku Lisy na nas ruszyły to pomyślałem, że to jakiś dramat i nie damy rady się uchować no bo jak? :)
Jednak im dłużej świat istniał tym te ataki stopniowo słabły. Czy to już na tamtym etapie były to przygotowania do EC ? Czy po prostu ciut zabrakło aktywności?

My Cośki daliśmy z siebie tyle ile mogliśmy za co bardzo dziękuję naszym graczom. Jest naprawdę spora grupa której chce się grać i mam nadzieję, że jeszcze zagramy w podobnym choć ciut okrojonym składzie.
My i Koalicja? nie było aż tak źle ale to w moim odczuciu. Chyba każdy wbił na ten świat w innym celu i wyszło jak wyszło.

Lisy ? No jest potencjał i parcie na szkło ale jakby tak ciut więcej skromności w Wasze szeregi wstąpiło to by to naprawdę lepiej wyglądało.

No i na koniec (z ciężkim sercem hehehe) GRATULACJE dla Lisów za ogarnięcie EC. Herakles wykorzystany do cna i faktycznie to chyba była połowa sukcesu na Dion.
 
Ostatnia edycja:
Coś od Cośków.

Generalnie to jak zbierałem ten nasz okrojony skład na ten świat to myślami byliśmy, że to będą Mistrzostwa Świata Grepo.
Czy były? Chyba nie do końca.
Jak na początku Lisy na nas ruszyły to pomyślałem, że to jakiś dramat i nie damy rady się uchować no bo jak? :)
Jednak im dłużej świat istniał tym te ataki stopniowo słabły. Czy to już na tamtym etapie były to przygotowania do EC ? Czy po prostu ciut zabrakło aktywności?
myślę, że mój wpis w Kronice wyjaśnia tę sytuację. Gra na tylu frontach i przeciwko tak dużej liczbie, bądź co bądź, graczy doświadczonych, spowodowała coraz większy udział wojsk deff zamiast off. Trzeba to przyznać jasno, że Liski nie wykorzystały możliwości ofensywnych, ale nie mozna mieć wszystkiego. Na pewno dałoby się lepiej to rozegrać, popełniliśmy też na tym świecie parę błędów i tego nie ma się co wypierać i grę off, a raczej jej zanik, można do nich zaliczyć. Niemniej w tych okolicznościach, pewnie i tak prędzej czy później trzeba by było się po prostu zabunkrować i dotrwać do EC, starając się stracić jak najmniejszą ilość miast
 
Misiu, ale stare ZC gra tak zawsze. Co serwer znajduje frajerów grających dla nich. I w sumie jest to na swój sposób imponujące, bo to się w głowie nie mieści skąd tyle naiwniaków wyczarowują xD.
Być może, grałem z nimi pierwszy raz i to ogólnie. Co do grania pod kogoś, to chyba Cośki delikatnie przeliczyły się z siłami na zamiary biorąc na siebie tak duży front przez co często ZC musiało ich wspomagać w deffie (nie przypominam sobie odwrotnej sytuacji). A to czemu ten front nie został dogadany między ZC i Cośkami to jest kamień do ogródków obu sojuszy.
Jeszcze co do tej współpracy itd, myślę że poniekąd można było przewidzieć to jak funkcjonować będzie ta koalicja. Nie dziwi mnie wcale to że każdy ciągnął trochę w swoją stronę, bo w każdym z tych 3 głównych sojków byli gracze z ambicjami i swoimi pomysłami. Najwyraźniej demokracja w takich sytuacjach jest nieopłacalna i na pewno scentralizowane zarządzanie ułatwiało Lisom grę znacznie bardziej niż patrzenie się na siebie nawzajem. Być może lukig5 miał fenomenalne pomysły (nie wiem, nie widziałem) i tak naprawdę przez zabetonowanie umysłów radnych niedoszły do skutku ale być może były kiepskie.

Ofc to jest moja perspektywa, szarego gracza z ZC..

PS. wesołych i spokojnych świąt dla wszystkich
 
Ponury69 Największym problemem cośków, jest to, że rządzi nimi od jakiegoś czasu stary, ponury, dający się wykorzystywać błazen, bez znajomości gry(ciekawostka: herakles to najwyżej 1/10 sukcesu, równie ważne, albo ważniejsze było zebranie i odpowiednie wykorzystanie bonusów do łask, rozłożenie skrótów[koalicja miała większy potencjał do skracania], zagęszczenie terenu czy ciśniecie graczy o budowanie wioch ponad miesiąc przed cudami, no, ale żeby to wiedzieć trzeba myśleć) i zdolności organizacyjnych :D. Jakby cośkowy szef w pierwszej kolejności stawiał własny sojek, a nie relacje z koalicją, potrafił zorganizować cokolwiek więcej niż "fejkujemy gwiazde 24/7"(które swoją drogą też średnio wychodziło) i plagi na wyspy cudakowe(rada na przyszłość, jak już plagi rzucać, to rzucanie ich na skałki obok cudów daje 3x więcej xD) to by cośki zaszły znacznie dalej. A tak to połowa sukcesu(?) cośków oparła się na pracy JINX i wery i dumne to mogą być one, a gracze wdzięczni nim, a nie naczelnemu błaznowi :).
 
Do góry