DeletedUser11134
Guest
Ponieważ w żadnym sojuszu – z wyjątkiem United Aliances I - nie byłam od początku, postanowiłam spróbować opisać historię wschodu świata PHI. Z natury rzeczy będzie to historia subiektywna, chociaż mam nadzieję, że nie tendencyjna. Nie wszystkie wątki znam, ale mam nadzieję, że lepiej poinformowani je uzupełnią, i zrobi się z tego tematu kącik ludzi wschodu. Bo cóż można robić lepszego u kresu świata niż snuć opowieści
Dla osób nie związanych z tym rejonem, będzie to pewnie przydługa i nudna lektura, więc kto nie chce niech nie czyta
Otóż moje pierwsze miasto powstało na M 76. Na początku czerwca 2012r. osiągnęło 2k pkt., co umożliwiło wstąpienie do najlepszego sojuszu na tym morzu – A.K.T. Sojusz ten właśnie kończył wojnę z drugim co do wielkości – Crusarders, zakończoną całkowitym rozpadem przeciwnika i przejściem większości czołowych graczy do A.K.T. Do końca czerwca odbyła się jeszcze fuzja z sojuszem Plaga zajmującym część południowego centrum M 76 - była to nieduża, ale zgrana grupa kolegów z reala w wieku starszolicealnym. O ile nie imprezowali ostro, można było na nich liczyć. W A.K.T rządy wówczas gównie sprawowali – założyciel i ukochany Tyran – T.A.D, Trynithy i Portillo ( jeśli chodzi o graczy, którzy dotrwali do czasów UA I). Zdobywszy absolutną dominację na M 76 nasz sojusz ruszył na podbój M 66. Wówczas na północnym – wschodzie ( M 75) sąsiadowaliśmy z Sons of Gods ( pod rządami Doel i Greyterus), na północnym – zachodzie ( też M 75 i M 66) - Krwawe Bestie ( ReAze, Petroniusz Augustus, Maxdziubala, Okowita, Raveman), trochę dalej na północny zachód był Blizzard, na granicy zachodniej ( M 66) i południowej ( M 76) Slavic Gloriam, a za nimi Imperium Greckie i Gwardia Bogów ( późniejsze Imperium Bogów – Luk.tk , darekzbergen, Kirionix), które o ile słyszałam najpierw walczyły ze sobą aby później zjednoczyć się w wojnie przeciw Slavic. Być może w czerwcu nawet jeszcze tych sojuszy nie było, niestety po prostu nie znam ich historii z tego okresu, chociaż podobno walki były tam ostre. Na dalszym zachodzie od nas był sojusz Veritas ( z Yogarem na czele, z graczy grających do dziś – bzap, damian ek, Don Vito, chyba dream), a jeszcze troszkę dalej Destiny (z swietypio, Maciek Pax, Draco, filet, tomant). W tamtym czasie A.K.T miała pakt z Krwawe Bestie i Sons of Gods. SoG walczył wówczas z powodzeniem z małym ale dobrze zorganizowanym Semper Invictus ( Loglis, Conciliare, Patryk, Mortalon, i jeszcze taki jeden który był początkowo szpiegiem SoG w radzie SI ale później dał sobie z tym spokój , i długo był jednym z lepszych graczy SI). Krwawi chyba z nikim specjalnie nie walczyli, może trochę z Se7en, zresztą po prostu nie wiem.
Z inicjatywy Greyterusa z SoG powstało tzw. Trójprzymierze. Greyterus miał zdaje się szerokie plany utworzenia jednego sojuszu pod swoim przewodem, ale skutkiem Trójprzymierza była wielka wojna na wschodzie trwająca do początku listopada, i rozpad SoG oraz zniknięcie z mapy świata pozostałych dwu sojuszy. A.K.T stało wówczas przed wyborem dalszego kierunku rozwoju. Była opcja wojny z Destiny którą nam gorąco polecał Greyterus, oraz wręcz przeciwnie paktu z Desty. Zwyciężyła ta druga, więc nasza rada wystąpiła do Desty z propozycja paktu. Wszystko co się stało po tym było jedną wielką komedią pomyłek. Otóż Destiny (niezbyt liczny, ale cieszący się złą sławą największego agresora serwa sojusz) miał już na koncie rozbicie kilku sojuszy, z czego największym był Gloria Victis, egzekucję nad najlepszym swoim graczem który okazał się zdrajcą a obecnie wykańczali w nierównej walce Veritas składający się z byłych członków Gloria Victis – mieli taki zwyczaj wybijania wroga do ostatniego gracza i jego ostatniej wsi, i nie wpuszczania obcych w swoje szeregi. Otóż Destiny wybierało się na wojnę na zachód z Se7en, wyrąbali sobie przyczółki wybijając częściowo Anonymous. O tym wszystkim A.K.T oczywiście nie wiedziało. Więc na naszą propozycję paktu Destiny postawiło chyba dwa warunki – wyznaczyli granicę wzdłuż wysp do których dochodziliśmy (jedna zdaje się była już przekroczona), no i poprosili abyśmy nie podbijali Veritas (dla nas wówczas sojusz nieznany). Wszystko to w dość prostych żołnierskich słowach. W radzie A.K.T zawrzało, obie strony napyskowały sobie zdaje się ostro i zaczęła się zimna wojna. Dla mnie był to moment o tyle istotny, że Trynithy zastępująca nieobecnego T.A.D - osoba niezwykle waleczna - stwierdziła, że nie ma nerwów na na takie rozmowy w związku z czym zadecydowała, że mam zając się sojuszową dyplomacją. Ponieważ dostęp do forum wew. miałam od kilku dni, a pomysł z paktem z Desty wcześniej bardzo popierałam, chciałam błysnąć intelektem i sprytem. Doradziłam, abyśmy formalnie nie złamali warunków Desty, to znaczy na razie nie przekraczali tej granicy ( dookoła było jeszcze dużo miast do zdobycia) za to bardzo dyskretnie zadeffowali miasta Veritas – byli to naprawdę dobrzy gracze, w kilku opierający się ciągłym i zmasowanym atakom Destiny, ale chcąc nie chcąc ulegali dużej przewadze wroga. Przyjęłam, że Desty chcą rozbić Veritas a potem ruszyć na nas, gdyż będąc krótko po budowie cudów na innym serwie było dla mnie rzeczą oczywistą, że podbijać należy zaplecze, żeby tam kiedyś cudaki postawić. Desty jednak nigdy cudów nie budowali, i mieli zupełnie inne koncepcje ( tj. wojnę na zachodzie). Mając szpiegów w Veritas szybko zorientowali się dlaczego ich kolony odbijają się od murów, i rozpoczęli wojnę podbijając nam pięknego lipcowego ranka trzy miasta. Wówczas A.K.T zrobiło fuzje z Veritas licząc, że razem z wojną odziedziczą kilkunastu doświadczonych graczy. Tymczasem oni, zmęczeni intensywnością gry w ciągu praktycznie tygodnia dwu w ogromnej większości odeszli. Zostało kilku dobrych graczy mocno atakowanych przez Desty i jeden szpieg. Greyterus z SoG dość mało oględnie namawiał Krwawe Bestie do zerwania paktu z Desty ( gdyż mieli oni pakt) i zaatakowania ich. Skończyło się awanturą i wyjściem Krwawych z koalicji. Ledwo udało się A.K.T utrzymać z nimi pakt, ale sprawy zostały załagodzone i Krwawe Bestie obiecały A.K.T neutralność w wojnie. Równocześnie do wojny po stronie Destiny przyłączył się Slavic Gloriam pomimo, że A.K.T zawsze starało się o bardzo dobre stosunki z SG, z podbijaniem miast dla graczy SG łącznie ( SG uzasadniło to twierdząc, że nie może zabronić graczom rozwoju, zapamiętałam i powtórzyłam ten argument wypowiadając pół roku później Slavic pakt w imieniu BD). Ogólnie zrobiło się średnio ciekawie, bo wojna była intensywna i niestety przegrywana przez A.K.T. Do sierpnia kilku dobrych graczy przestało grać, kilku innych poszło na dłuuugi urlop. Poprosiliśmy SoG o włączenie się do wojny, licząc, że skoro nas tak usilnie do niej namawiali, to chętnie powalczą. Jednak oni obiecali nam jedynie neutralność. Wówczas też zawarliśmy pakt z Blizzard ( ich Akademia była pomiędzy naszymi miastami), i w sumie jedyne co chcieliśmy, to żeby nie przyłączyli się do wojny przeciw nam. I muszę powiedzieć, że Blizz pomimo, że miał także ścisły pakt z Destiny, nigdy niczego przeciwko nam nie przedsięwziął. Tego typu lojalność to rzadka rzecz na światach grepo, i ludzie A.K.T nigdy tego Blizzard nie zapomnieli. We wrześniu uczniowie poszli do szkoły, co dodatkowo nas osłabiło, bo jak pisałam mieliśmy dość silną ekipę takich graczy. W tym czasie nastąpiły zmiany w SoG – Doel odeszła chyba wcześniej, potem były tam jakieś wewnętrzne zawirowania, odszedł Greyterus oddając wrogom swoje miasta, władzę objął Waldi, a na froncie z Semper Invictus – dotychczas opanowanym przez SoG nastąpiło przełamanie na rzecz SI, które przeszło do kontrofensywy. Powodem wzmocnienia SI był pakt który zawarli z Krwawymi Bestiami a późnej Bloody Destiny no i to, że był to chyba jeden z najskuteczniejszych i najlepiej zorganizowanych sojuszy tego serwa. Miał kilkunastu graczy i zaczął wygrywać z kilkudziesięcioosobowym SoG – sojuszem też w końcu nie najgorszym. Dodatkowo Krwawe Bestie w poszukiwaniu wroga wypowiedziały wojnę Sons of Gods z którym od czasu awantury w Trójprzymierzu miały lodowate stosunki. Gdzieś za dwa tygodnie nastąpiła fuzja Destiny z Krwawe Bestie. Destiny po raz pierwszy złamało swoją zasadę reprezentowaną przez swietypio – „żadnych fuzji”.Myślę, że powodem było zmęczenie czy też znudzenie grą graczy, którzy zaczęli też powoli kończyć ( proces naturalny wszędzie). Ale do końca nie wiem. Krwawi zdaje się zaczęli wojnę z Se7en i trochę się obawiali jej wyniku, a z drugiej strony ich gracze w głębi sojuszu nie mieli co robić, ale też dobrze nie wiem. Tak powstało Bloody Destiny, natomiast charyzmatyczny przywódca Desty – swietypio stracił serce do tego świata, i wprawdzie jeszcze grając zaangażował się gdzie indziej. Tak więc nasi dotychczasowi neutralni sojusznicy stali się wrogami. Mieliśmy wojnę od północy, zachodu i południa. O tyle, że drudzy dotychczas neutralni sojusznicy SoG zaatakowani przez DB zaczęli z nami współdziałać, chociaż do wspólnej akcji off raczej nie dawali się namówić. Zresztą nikt się nie dawał – ani Anonymous, ani Se7en (chociaż raz już było blisko). Wojna stawała się coraz bardziej pozycyjna, BD atakowało, A.K.T się broniło (wprawdzie co do indywidualnych wojen było różnie), jednocześnie rozprawiając się z wrogami w centrum i na tyłach sojuszu. Do największej bitwy doszło w okolicach końca września, dzięki Sławek1, który wróciwszy z urlopu stwierdził, że jak ma nie atakować to nie gra. Skręciliśmy akcję, Desty nie przyzwyczajone do ataków ze strony A.K.T w tym rejonie pozwoliło sobie wjechać kolonem do miasta. Wówczas na dnie oceanu spoczęło ok. 9 tys ogni Destiny, a A.K.T obroniło okupację. Straciło też jakieś miasta, ale zaczęło częściej atakować z pozytywnym skutkiem. Była chyba też druga – trwająca dwa dni bitwa o miasta Don Wito - coś stracił, coś obronił. O tyle że było nas w A.K.T coraz mniej aktywnych graczy i conocne wysyłanie skoordynowanych ataków na 6.02 rano, aczkolwiek sympatyczne, w dłuższym okresie czasu dawało się we znaki, ogólnie cały czas walczyliśmy dość ostro w obronie i ataku. W tym czasie ( wrzesień/ październik) na południu rosła potęga Imperium Greckiego i Gwardii Bogów. Zaczęli zdobywać przewagę w wojnie ze Slavic. Zawiązali też koalicję przeciwko Slavic do której A.K.T przystąpiło. Były tam – zdaje się przez jakiś czas – Wilki Północy – sojusz zdecydowanie z zachodnich mórz. Legion Orła dalej rozrastał się na południu A.K.T mając chyba neutralne stosunki z Impami i pakt ze Slavic. Wymyślnych nicków szefów Legionu niestety nie jestem w stanie poprawnie odtworzyć, więc sobie daruję, charakteryzowali się oni natomiast specyficznym i bardzo kwiecistym stylem literackim. Ciekawostką był dość intensywny wówczas rozwój Akademii AH na południowym centrum A.K.T. Wówczas w A.K.T powstał pomysł współpracy z AH przeciw BD, i zacieśnienia współdziałania z Imperium i Bogami aż do połączenia granic na południu włącznie. AH jednak chyba nie było w ogóle tymi okolicami zainteresowane, bo na wstępną zagajającą korespondencję nawet nie odpowiedzieli. Być może wówczas mieli pomysł paktu z BD, o ile wiem takie propozycje padły ze strony AH w stosunku do BD. Bloody Destiny – a przynajmniej jego część – miała ochotę jednak zmierzyć się z najlepszymi serwera czyli właśnie AH, natomiast przedłużająca się wojna z A.K.T pomimo wyraźnej przewagi BD toczyła się dalej, przeszkadzając realizacji tych planów . W A.K.T doszło do kilku zawirowań i zdrad wewnętrznych, ogólnie ci którzy aktywnie grali na froncie byli po prostu zmęczeni codziennym zarywaniem nocek, i czuwaniem w dzień kosztem realnego życia, marzyliśmy, aby się w końcu wyspać W takich to okolicznościach doszło do fuzji pomiędzy A.K.T a BD. Ze strony BD inicjatorem był Draco ( uważany dotychczas w A.K.T za czarny charakter) a w A.K.T ja – dążąc mimo wszystko do realizacji czerwcowego planu współpracy z Destiny. W radzie BD była częściowa opozycja przeciwko temu planowi, głównie z uwagi na obawę o brak wroga, w A.K.T z przyczyn ideologicznych i w imię zasad też była lekka rezerwa u kilku osób. Ogromnej większości pomysł się spodobał, pomimo, że był ryzykowny – tradycyjni prawie śmiertelni wrogowie mieli się spotkać w jednym sojuszu. O skali problemu niech świadczy fakt, że dzień przed fuzją w BD zniknęło tajemniczo całe forum Ze strony A.K.T też zachowano próg ostrożności godząc się, aby z dotychczasowego A.K.T zrobić akademię BD na krótki czas pod wodza dotychczasowego szefa A.K.T ( tak naprawdę i nieoficjalnie, aby w razie czego móc gdzie wrócić). Pomimo tego fuzja przebiegła bardzo łatwo i pomyślnie. Zbudowaliśmy strategię na najbliższe miesiące. Zakładała przeniesienie jak najwięcej osób na front zachodni w celu pomocy Blizzard w wojnie z AH, i przygotowanie się do ery cudów na zapleczu. Jednak stanęliśmy przed problemem braku wroga, który stał się zmorą BD na najbliższe miesiące. Część graczy z północy walczyła z SoG ( przemianowanego na GoS) , który od jakiegoś czasu coraz bardziej przegrywał z SI, no i miał wojnę z BD. Nie udało nam się fuzją objąć też GoS (powód – brak innego wroga BD w tej okolicy), ustaliliśmy jedynie, że gracze byłego A.K.T nie będą musieli brać udziału w żadnych walkach z GoS. Tak więc rozpad GoS stał się kwestią czasu, Waldi skończył grę, a gracze GoS powoli zaczęli przechodzić do Blizzard ( ku niezadowoleniu zaangażowanych na tym froncie graczy BD). Dzisiaj sojusz ten istnieje samodzielnie w szczątkowej postaci. Na południu też z wojną było kiepsko – pozostał nam jedynie Legion Orła na pociechę, no i trwało cały czas przerzucanie sił na zachód, ale dla wielu graczy np. dla mnie była to przeprowadzka o dwa morza. Przy speedzie świata rzecz logistycznie do ogarnięcia, ale strasznie długotrwała. Więc kiedy Slavic rozpoczął fuzję z Legion Orła ( a przynajmniej masowe przyjmowanie graczy z tego terenu) pomimo naszych próśb, doszło do zerwania paktu ze Slavic, i jak to zwykle bywa za jakiś czas do wojny. Wówczas doszło też do ścisłego paktu z Imperium Bogów – które w międzyczasie połączyło się z Imperium Greckiego i Gwardii Bogów, przejmując inicjatywę na froncie ze Slavic - oraz ustaleń co do wspólnego budowania cudów. Był to chyba grudzień, albo początek stycznia. W tym mniej więcej czasie za staraniem Okowity doszło na zachodzie do przejęcia czołowych graczy Wojowników Światła – dotychczas nasz główny wróg na zachodzie – dzięki czemu osiągnęliśmy sensowną granicę z AH i wymarzona wojna mogła się rozpocząć. Mieliśmy mało miast, większość z nas porozdzierane konta na dwie części świata ( coś czego nie cierpię najbardziej, ale za to dużo chęci do zabawy. Na M 76, 66, 56, 57 trwała wojna ze Slavic, (atakowanym też przez IB), który próbował szukać pomocy w pakcie z AH. Mówiąc szczerze obawiałam się, że AH przejmie jakąś grupę graczy ze Slavic i wjedzie nam na tyły, ale AH najwyraźniej nie chciało się specjalnie angażować. W każdym razie w końcu zarówno BD jak i IB zaprosiło graczy SG w swoje szeregi, a sojusz ten będący przez wiele miesięcy jednym z największych na świecie rozwiązał się. W międzyczasie BD przystąpiło do tzw. koalicji anty AH, także Imperium Bogów realizując plan zbliżenia pomiędzy nami zrezygnowało z bodajże PON-a z AH i rozpoczęło walkę. Koniec marca – początek kwietnia doszło ostatecznie do fuzji BD z IB i tak powstały dwa sojusze United Aliances I i United Aliances II. Do UA I dołaczyli też ci gracze Blizzard, którzy chcieli brać udział w budowie cudów. Przed fuzją z IB do Bloody Destiny dołączyli jeszcze gracze Semper Invictus. Sytuacja z SI była o tyle ciekawa, ze kilkakrotnie miało dojść do fuzji miedzy BD a SI, ci ostatni woleli jednak grać we własnym kameralnym towarzystwie a nie w licznym sojuszu. W końcu po rozpadzie GoS i przejściu ich do Blizzard, stracili jedynego wroga, postanowili przenieść się na zachód, no i dołączyć do BD.
W ten sposób – przynajmniej według moich wiadomości – ukształtowała się obecna mapa wschodu świata.
Każdy z nas – graczy ze wschodu – może mieć własna interpretację i wiedzę na temat tego co się działo. Napisałam to z perspektywy sojuszy w których byłam.
Jestem ciekawa, jak Wy to pamiętacie...
Dla osób nie związanych z tym rejonem, będzie to pewnie przydługa i nudna lektura, więc kto nie chce niech nie czyta
Otóż moje pierwsze miasto powstało na M 76. Na początku czerwca 2012r. osiągnęło 2k pkt., co umożliwiło wstąpienie do najlepszego sojuszu na tym morzu – A.K.T. Sojusz ten właśnie kończył wojnę z drugim co do wielkości – Crusarders, zakończoną całkowitym rozpadem przeciwnika i przejściem większości czołowych graczy do A.K.T. Do końca czerwca odbyła się jeszcze fuzja z sojuszem Plaga zajmującym część południowego centrum M 76 - była to nieduża, ale zgrana grupa kolegów z reala w wieku starszolicealnym. O ile nie imprezowali ostro, można było na nich liczyć. W A.K.T rządy wówczas gównie sprawowali – założyciel i ukochany Tyran – T.A.D, Trynithy i Portillo ( jeśli chodzi o graczy, którzy dotrwali do czasów UA I). Zdobywszy absolutną dominację na M 76 nasz sojusz ruszył na podbój M 66. Wówczas na północnym – wschodzie ( M 75) sąsiadowaliśmy z Sons of Gods ( pod rządami Doel i Greyterus), na północnym – zachodzie ( też M 75 i M 66) - Krwawe Bestie ( ReAze, Petroniusz Augustus, Maxdziubala, Okowita, Raveman), trochę dalej na północny zachód był Blizzard, na granicy zachodniej ( M 66) i południowej ( M 76) Slavic Gloriam, a za nimi Imperium Greckie i Gwardia Bogów ( późniejsze Imperium Bogów – Luk.tk , darekzbergen, Kirionix), które o ile słyszałam najpierw walczyły ze sobą aby później zjednoczyć się w wojnie przeciw Slavic. Być może w czerwcu nawet jeszcze tych sojuszy nie było, niestety po prostu nie znam ich historii z tego okresu, chociaż podobno walki były tam ostre. Na dalszym zachodzie od nas był sojusz Veritas ( z Yogarem na czele, z graczy grających do dziś – bzap, damian ek, Don Vito, chyba dream), a jeszcze troszkę dalej Destiny (z swietypio, Maciek Pax, Draco, filet, tomant). W tamtym czasie A.K.T miała pakt z Krwawe Bestie i Sons of Gods. SoG walczył wówczas z powodzeniem z małym ale dobrze zorganizowanym Semper Invictus ( Loglis, Conciliare, Patryk, Mortalon, i jeszcze taki jeden który był początkowo szpiegiem SoG w radzie SI ale później dał sobie z tym spokój , i długo był jednym z lepszych graczy SI). Krwawi chyba z nikim specjalnie nie walczyli, może trochę z Se7en, zresztą po prostu nie wiem.
Z inicjatywy Greyterusa z SoG powstało tzw. Trójprzymierze. Greyterus miał zdaje się szerokie plany utworzenia jednego sojuszu pod swoim przewodem, ale skutkiem Trójprzymierza była wielka wojna na wschodzie trwająca do początku listopada, i rozpad SoG oraz zniknięcie z mapy świata pozostałych dwu sojuszy. A.K.T stało wówczas przed wyborem dalszego kierunku rozwoju. Była opcja wojny z Destiny którą nam gorąco polecał Greyterus, oraz wręcz przeciwnie paktu z Desty. Zwyciężyła ta druga, więc nasza rada wystąpiła do Desty z propozycja paktu. Wszystko co się stało po tym było jedną wielką komedią pomyłek. Otóż Destiny (niezbyt liczny, ale cieszący się złą sławą największego agresora serwa sojusz) miał już na koncie rozbicie kilku sojuszy, z czego największym był Gloria Victis, egzekucję nad najlepszym swoim graczem który okazał się zdrajcą a obecnie wykańczali w nierównej walce Veritas składający się z byłych członków Gloria Victis – mieli taki zwyczaj wybijania wroga do ostatniego gracza i jego ostatniej wsi, i nie wpuszczania obcych w swoje szeregi. Otóż Destiny wybierało się na wojnę na zachód z Se7en, wyrąbali sobie przyczółki wybijając częściowo Anonymous. O tym wszystkim A.K.T oczywiście nie wiedziało. Więc na naszą propozycję paktu Destiny postawiło chyba dwa warunki – wyznaczyli granicę wzdłuż wysp do których dochodziliśmy (jedna zdaje się była już przekroczona), no i poprosili abyśmy nie podbijali Veritas (dla nas wówczas sojusz nieznany). Wszystko to w dość prostych żołnierskich słowach. W radzie A.K.T zawrzało, obie strony napyskowały sobie zdaje się ostro i zaczęła się zimna wojna. Dla mnie był to moment o tyle istotny, że Trynithy zastępująca nieobecnego T.A.D - osoba niezwykle waleczna - stwierdziła, że nie ma nerwów na na takie rozmowy w związku z czym zadecydowała, że mam zając się sojuszową dyplomacją. Ponieważ dostęp do forum wew. miałam od kilku dni, a pomysł z paktem z Desty wcześniej bardzo popierałam, chciałam błysnąć intelektem i sprytem. Doradziłam, abyśmy formalnie nie złamali warunków Desty, to znaczy na razie nie przekraczali tej granicy ( dookoła było jeszcze dużo miast do zdobycia) za to bardzo dyskretnie zadeffowali miasta Veritas – byli to naprawdę dobrzy gracze, w kilku opierający się ciągłym i zmasowanym atakom Destiny, ale chcąc nie chcąc ulegali dużej przewadze wroga. Przyjęłam, że Desty chcą rozbić Veritas a potem ruszyć na nas, gdyż będąc krótko po budowie cudów na innym serwie było dla mnie rzeczą oczywistą, że podbijać należy zaplecze, żeby tam kiedyś cudaki postawić. Desty jednak nigdy cudów nie budowali, i mieli zupełnie inne koncepcje ( tj. wojnę na zachodzie). Mając szpiegów w Veritas szybko zorientowali się dlaczego ich kolony odbijają się od murów, i rozpoczęli wojnę podbijając nam pięknego lipcowego ranka trzy miasta. Wówczas A.K.T zrobiło fuzje z Veritas licząc, że razem z wojną odziedziczą kilkunastu doświadczonych graczy. Tymczasem oni, zmęczeni intensywnością gry w ciągu praktycznie tygodnia dwu w ogromnej większości odeszli. Zostało kilku dobrych graczy mocno atakowanych przez Desty i jeden szpieg. Greyterus z SoG dość mało oględnie namawiał Krwawe Bestie do zerwania paktu z Desty ( gdyż mieli oni pakt) i zaatakowania ich. Skończyło się awanturą i wyjściem Krwawych z koalicji. Ledwo udało się A.K.T utrzymać z nimi pakt, ale sprawy zostały załagodzone i Krwawe Bestie obiecały A.K.T neutralność w wojnie. Równocześnie do wojny po stronie Destiny przyłączył się Slavic Gloriam pomimo, że A.K.T zawsze starało się o bardzo dobre stosunki z SG, z podbijaniem miast dla graczy SG łącznie ( SG uzasadniło to twierdząc, że nie może zabronić graczom rozwoju, zapamiętałam i powtórzyłam ten argument wypowiadając pół roku później Slavic pakt w imieniu BD). Ogólnie zrobiło się średnio ciekawie, bo wojna była intensywna i niestety przegrywana przez A.K.T. Do sierpnia kilku dobrych graczy przestało grać, kilku innych poszło na dłuuugi urlop. Poprosiliśmy SoG o włączenie się do wojny, licząc, że skoro nas tak usilnie do niej namawiali, to chętnie powalczą. Jednak oni obiecali nam jedynie neutralność. Wówczas też zawarliśmy pakt z Blizzard ( ich Akademia była pomiędzy naszymi miastami), i w sumie jedyne co chcieliśmy, to żeby nie przyłączyli się do wojny przeciw nam. I muszę powiedzieć, że Blizz pomimo, że miał także ścisły pakt z Destiny, nigdy niczego przeciwko nam nie przedsięwziął. Tego typu lojalność to rzadka rzecz na światach grepo, i ludzie A.K.T nigdy tego Blizzard nie zapomnieli. We wrześniu uczniowie poszli do szkoły, co dodatkowo nas osłabiło, bo jak pisałam mieliśmy dość silną ekipę takich graczy. W tym czasie nastąpiły zmiany w SoG – Doel odeszła chyba wcześniej, potem były tam jakieś wewnętrzne zawirowania, odszedł Greyterus oddając wrogom swoje miasta, władzę objął Waldi, a na froncie z Semper Invictus – dotychczas opanowanym przez SoG nastąpiło przełamanie na rzecz SI, które przeszło do kontrofensywy. Powodem wzmocnienia SI był pakt który zawarli z Krwawymi Bestiami a późnej Bloody Destiny no i to, że był to chyba jeden z najskuteczniejszych i najlepiej zorganizowanych sojuszy tego serwa. Miał kilkunastu graczy i zaczął wygrywać z kilkudziesięcioosobowym SoG – sojuszem też w końcu nie najgorszym. Dodatkowo Krwawe Bestie w poszukiwaniu wroga wypowiedziały wojnę Sons of Gods z którym od czasu awantury w Trójprzymierzu miały lodowate stosunki. Gdzieś za dwa tygodnie nastąpiła fuzja Destiny z Krwawe Bestie. Destiny po raz pierwszy złamało swoją zasadę reprezentowaną przez swietypio – „żadnych fuzji”.Myślę, że powodem było zmęczenie czy też znudzenie grą graczy, którzy zaczęli też powoli kończyć ( proces naturalny wszędzie). Ale do końca nie wiem. Krwawi zdaje się zaczęli wojnę z Se7en i trochę się obawiali jej wyniku, a z drugiej strony ich gracze w głębi sojuszu nie mieli co robić, ale też dobrze nie wiem. Tak powstało Bloody Destiny, natomiast charyzmatyczny przywódca Desty – swietypio stracił serce do tego świata, i wprawdzie jeszcze grając zaangażował się gdzie indziej. Tak więc nasi dotychczasowi neutralni sojusznicy stali się wrogami. Mieliśmy wojnę od północy, zachodu i południa. O tyle, że drudzy dotychczas neutralni sojusznicy SoG zaatakowani przez DB zaczęli z nami współdziałać, chociaż do wspólnej akcji off raczej nie dawali się namówić. Zresztą nikt się nie dawał – ani Anonymous, ani Se7en (chociaż raz już było blisko). Wojna stawała się coraz bardziej pozycyjna, BD atakowało, A.K.T się broniło (wprawdzie co do indywidualnych wojen było różnie), jednocześnie rozprawiając się z wrogami w centrum i na tyłach sojuszu. Do największej bitwy doszło w okolicach końca września, dzięki Sławek1, który wróciwszy z urlopu stwierdził, że jak ma nie atakować to nie gra. Skręciliśmy akcję, Desty nie przyzwyczajone do ataków ze strony A.K.T w tym rejonie pozwoliło sobie wjechać kolonem do miasta. Wówczas na dnie oceanu spoczęło ok. 9 tys ogni Destiny, a A.K.T obroniło okupację. Straciło też jakieś miasta, ale zaczęło częściej atakować z pozytywnym skutkiem. Była chyba też druga – trwająca dwa dni bitwa o miasta Don Wito - coś stracił, coś obronił. O tyle że było nas w A.K.T coraz mniej aktywnych graczy i conocne wysyłanie skoordynowanych ataków na 6.02 rano, aczkolwiek sympatyczne, w dłuższym okresie czasu dawało się we znaki, ogólnie cały czas walczyliśmy dość ostro w obronie i ataku. W tym czasie ( wrzesień/ październik) na południu rosła potęga Imperium Greckiego i Gwardii Bogów. Zaczęli zdobywać przewagę w wojnie ze Slavic. Zawiązali też koalicję przeciwko Slavic do której A.K.T przystąpiło. Były tam – zdaje się przez jakiś czas – Wilki Północy – sojusz zdecydowanie z zachodnich mórz. Legion Orła dalej rozrastał się na południu A.K.T mając chyba neutralne stosunki z Impami i pakt ze Slavic. Wymyślnych nicków szefów Legionu niestety nie jestem w stanie poprawnie odtworzyć, więc sobie daruję, charakteryzowali się oni natomiast specyficznym i bardzo kwiecistym stylem literackim. Ciekawostką był dość intensywny wówczas rozwój Akademii AH na południowym centrum A.K.T. Wówczas w A.K.T powstał pomysł współpracy z AH przeciw BD, i zacieśnienia współdziałania z Imperium i Bogami aż do połączenia granic na południu włącznie. AH jednak chyba nie było w ogóle tymi okolicami zainteresowane, bo na wstępną zagajającą korespondencję nawet nie odpowiedzieli. Być może wówczas mieli pomysł paktu z BD, o ile wiem takie propozycje padły ze strony AH w stosunku do BD. Bloody Destiny – a przynajmniej jego część – miała ochotę jednak zmierzyć się z najlepszymi serwera czyli właśnie AH, natomiast przedłużająca się wojna z A.K.T pomimo wyraźnej przewagi BD toczyła się dalej, przeszkadzając realizacji tych planów . W A.K.T doszło do kilku zawirowań i zdrad wewnętrznych, ogólnie ci którzy aktywnie grali na froncie byli po prostu zmęczeni codziennym zarywaniem nocek, i czuwaniem w dzień kosztem realnego życia, marzyliśmy, aby się w końcu wyspać W takich to okolicznościach doszło do fuzji pomiędzy A.K.T a BD. Ze strony BD inicjatorem był Draco ( uważany dotychczas w A.K.T za czarny charakter) a w A.K.T ja – dążąc mimo wszystko do realizacji czerwcowego planu współpracy z Destiny. W radzie BD była częściowa opozycja przeciwko temu planowi, głównie z uwagi na obawę o brak wroga, w A.K.T z przyczyn ideologicznych i w imię zasad też była lekka rezerwa u kilku osób. Ogromnej większości pomysł się spodobał, pomimo, że był ryzykowny – tradycyjni prawie śmiertelni wrogowie mieli się spotkać w jednym sojuszu. O skali problemu niech świadczy fakt, że dzień przed fuzją w BD zniknęło tajemniczo całe forum Ze strony A.K.T też zachowano próg ostrożności godząc się, aby z dotychczasowego A.K.T zrobić akademię BD na krótki czas pod wodza dotychczasowego szefa A.K.T ( tak naprawdę i nieoficjalnie, aby w razie czego móc gdzie wrócić). Pomimo tego fuzja przebiegła bardzo łatwo i pomyślnie. Zbudowaliśmy strategię na najbliższe miesiące. Zakładała przeniesienie jak najwięcej osób na front zachodni w celu pomocy Blizzard w wojnie z AH, i przygotowanie się do ery cudów na zapleczu. Jednak stanęliśmy przed problemem braku wroga, który stał się zmorą BD na najbliższe miesiące. Część graczy z północy walczyła z SoG ( przemianowanego na GoS) , który od jakiegoś czasu coraz bardziej przegrywał z SI, no i miał wojnę z BD. Nie udało nam się fuzją objąć też GoS (powód – brak innego wroga BD w tej okolicy), ustaliliśmy jedynie, że gracze byłego A.K.T nie będą musieli brać udziału w żadnych walkach z GoS. Tak więc rozpad GoS stał się kwestią czasu, Waldi skończył grę, a gracze GoS powoli zaczęli przechodzić do Blizzard ( ku niezadowoleniu zaangażowanych na tym froncie graczy BD). Dzisiaj sojusz ten istnieje samodzielnie w szczątkowej postaci. Na południu też z wojną było kiepsko – pozostał nam jedynie Legion Orła na pociechę, no i trwało cały czas przerzucanie sił na zachód, ale dla wielu graczy np. dla mnie była to przeprowadzka o dwa morza. Przy speedzie świata rzecz logistycznie do ogarnięcia, ale strasznie długotrwała. Więc kiedy Slavic rozpoczął fuzję z Legion Orła ( a przynajmniej masowe przyjmowanie graczy z tego terenu) pomimo naszych próśb, doszło do zerwania paktu ze Slavic, i jak to zwykle bywa za jakiś czas do wojny. Wówczas doszło też do ścisłego paktu z Imperium Bogów – które w międzyczasie połączyło się z Imperium Greckiego i Gwardii Bogów, przejmując inicjatywę na froncie ze Slavic - oraz ustaleń co do wspólnego budowania cudów. Był to chyba grudzień, albo początek stycznia. W tym mniej więcej czasie za staraniem Okowity doszło na zachodzie do przejęcia czołowych graczy Wojowników Światła – dotychczas nasz główny wróg na zachodzie – dzięki czemu osiągnęliśmy sensowną granicę z AH i wymarzona wojna mogła się rozpocząć. Mieliśmy mało miast, większość z nas porozdzierane konta na dwie części świata ( coś czego nie cierpię najbardziej, ale za to dużo chęci do zabawy. Na M 76, 66, 56, 57 trwała wojna ze Slavic, (atakowanym też przez IB), który próbował szukać pomocy w pakcie z AH. Mówiąc szczerze obawiałam się, że AH przejmie jakąś grupę graczy ze Slavic i wjedzie nam na tyły, ale AH najwyraźniej nie chciało się specjalnie angażować. W każdym razie w końcu zarówno BD jak i IB zaprosiło graczy SG w swoje szeregi, a sojusz ten będący przez wiele miesięcy jednym z największych na świecie rozwiązał się. W międzyczasie BD przystąpiło do tzw. koalicji anty AH, także Imperium Bogów realizując plan zbliżenia pomiędzy nami zrezygnowało z bodajże PON-a z AH i rozpoczęło walkę. Koniec marca – początek kwietnia doszło ostatecznie do fuzji BD z IB i tak powstały dwa sojusze United Aliances I i United Aliances II. Do UA I dołaczyli też ci gracze Blizzard, którzy chcieli brać udział w budowie cudów. Przed fuzją z IB do Bloody Destiny dołączyli jeszcze gracze Semper Invictus. Sytuacja z SI była o tyle ciekawa, ze kilkakrotnie miało dojść do fuzji miedzy BD a SI, ci ostatni woleli jednak grać we własnym kameralnym towarzystwie a nie w licznym sojuszu. W końcu po rozpadzie GoS i przejściu ich do Blizzard, stracili jedynego wroga, postanowili przenieść się na zachód, no i dołączyć do BD.
W ten sposób – przynajmniej według moich wiadomości – ukształtowała się obecna mapa wschodu świata.
Każdy z nas – graczy ze wschodu – może mieć własna interpretację i wiedzę na temat tego co się działo. Napisałam to z perspektywy sojuszy w których byłam.
Jestem ciekawa, jak Wy to pamiętacie...
Ostatnio edytowane przez moderatora: