DeletedUser
Guest
"Hoplita podparł się o włócznię i wytarł drżącą ręką strużki spływające mu na oczy - mimo, że noc była zimna to pot lał się z niego litrami. Litrami lała się także krew. Obok. Blisko. Zbyt blisko.
- Tato, dlaczego musimy z mamusią wyjeżdżać? - spytał się niebieskooki blondynek ściskając przy sobie drewniany mieczyk.
- Synku - ojciec wstrzymał ostatnimi siłami drżenie rąk i spazmy strachu na twarzy przytulając chłopca - musicie na jakiś czas wyjechać, bo do tego miasta przyjadą źli ludzie. Ale nie martw się, za jakiś czas wrócimy i będziemy znów razem bawić się na plaży. Musisz być dzielny i opiekować się mamusią.
- Dobrze Tato. Do zobaczenia - powiedział chłopiec i odszedł w kierunku matki, która zarzucając kaptur na głowę ruszyła w kierunku przystani nie oglądając się na męża. Zachować resztki honoru... bez łez.
Hoplita podniósł włócznię i ruszył w kierunku murów. Noc była cicha, ale granice sąsiednich wysp znaczyły łuny pożarów, których zapach docierał już tutaj.
Także i tutaj nadszedł wicher. Wicher Wojny..."
Jesteśmy Wichrami Wojny - nigdy nie wiadomo gdzie nas zawieje, chyba tylko Wielka Nierządnica wie, ale ona nie ostrzega. Nigdy.
Rozglądaj się dookoła, a jak poczujesz zapach pożaru, a liście na Twoim podwórku porwie wicher, to podnieś włócznię i tarczę i idź na mury.
Tam się spotkamy...
- Tato, dlaczego musimy z mamusią wyjeżdżać? - spytał się niebieskooki blondynek ściskając przy sobie drewniany mieczyk.
- Synku - ojciec wstrzymał ostatnimi siłami drżenie rąk i spazmy strachu na twarzy przytulając chłopca - musicie na jakiś czas wyjechać, bo do tego miasta przyjadą źli ludzie. Ale nie martw się, za jakiś czas wrócimy i będziemy znów razem bawić się na plaży. Musisz być dzielny i opiekować się mamusią.
- Dobrze Tato. Do zobaczenia - powiedział chłopiec i odszedł w kierunku matki, która zarzucając kaptur na głowę ruszyła w kierunku przystani nie oglądając się na męża. Zachować resztki honoru... bez łez.
Hoplita podniósł włócznię i ruszył w kierunku murów. Noc była cicha, ale granice sąsiednich wysp znaczyły łuny pożarów, których zapach docierał już tutaj.
Także i tutaj nadszedł wicher. Wicher Wojny..."
Jesteśmy Wichrami Wojny - nigdy nie wiadomo gdzie nas zawieje, chyba tylko Wielka Nierządnica wie, ale ona nie ostrzega. Nigdy.
Rozglądaj się dookoła, a jak poczujesz zapach pożaru, a liście na Twoim podwórku porwie wicher, to podnieś włócznię i tarczę i idź na mury.
Tam się spotkamy...