DeletedUser
Guest
Często zdarza się że są sojuszowe akcje i w nich odwieczny problem "Czyje ma być to miasto?!" I gracze się kłócą i nie mogą dogadać. Wiadomo można to rozwiązać kto pierwszy ten lepszy, ale jaka jest pewność że ten gracz chce w ogóle te miasto tam i tam. Więc moja propozycja polega na dodatkowej zwykłej grze w kości. Największa ilość kostek wygrywa, los daje miasto graczowi. Nie chodzi mi o to że magicznym sposobem przechodzi wioska w ręce wygranego, tylko żeby wygrany w kości mógł zabrać miasto.Mechanizm polegałby na tym że gracz dostawałoby się zaproszenie do gry i każdy rzucałby kością,jeśli jest remis, to powtórka, aż do wyłonienia zwyciężcy.
Co wy na to???
Co wy na to???