Zmierzch Farsali
Nad morzem kłębią się szare mgły
Nadchodzi dla nas czas bardzo zły
Złośliwy zegar za głośno tyka;
Tyk, tyk, no szybko Farsalo znikaj...
Już słychać jęki i brzęki stali
Gdzieś niedaleko już się spotkali
Z wredną Kostuchą no i jej kosą
Co tu przychodzi z poranną rosą
Milutko szczerzy zęby dziurawe
-Czekaj Farsalo, ja się rozprawię
Ja całe wojo wam w mig wybiję
Och, jaka frajda...znów wiem, że żyję
A za Kostuchą, gdzie kłęby mgły
Machina piekielna szczerzy swe kły
I powolutku, choćby był duży
Bardzo skutecznie każdy mur burzy
Zostawia cegieł nierówne stosy
A wśród nich słychać diablików głosy
Które w spodenkach z białym lampasem
W piach zamieniają wyspę tymczasem
Sąsiednia wyspa już jest na dnie
Jakieś chichoty rozchodzą się
To zła Kostucha wraz z diablikami
Zbliża się szybko by zająć się nami
Już moje manty ze strachu mdleją
A tam w koszarach znów ostro chleją
I cienki głosik we mgle się chowa
-Po coś tu ośle tyle pracował......