To trzeba było robić wojsko, a nie budyneczki. Pierwszą rzeczą w każdej tego typu grze na początku jest robienie offa i szczyszczenie sąsiadów tak, żeby już nikt z okolicy nie mógł cię zaatakować, a ci dalsi widząc twoje punkty walki się bali. Wtedy masz względny spokój i spokojnie przejmujesz uparcie rozbudowujących się ale ciągle czyszczonych sąsiadów. Masz dużo farm czyli surowców ci się, aż przelewa i bez problemu odrabiasz straty w rozbudowie.
Drugim błędem jest wstępowanie do sojuszu, z którego 10 najbliższych członków siedzi na tej samej wyspie. Tacy gracze myślą, że w razie czego kolega pomoże i w rezultacie żaden nie ma woja. Miałam taki sojusz na mojej 1 wyspie, siedziało ich tam 8 i wszystkich odwiedziłam jednego dnia. Członkowie początkowego sojuszu powinni być w odległości od 2-11h od Ciebie. Wtedy bez problemu mogą udzielić pomocy. Jeśli są za blisko i w zbyt dużej ilości to będziecie sobie przeszkadzać. Wybierając sobie sojusz należy szukać takiego, z którego gracze mają dużą ilość punktów walki, bo ci co się boją walki szybko będą farmami, a na tych walczących można liczyć.
Jednym z podstawowych błędów jest strach. Jak się boicie porażki, siedzicie cicho i trzęsiecie się o wioseczkę to was jeszcze prędzej zaatakują, bo jesteście łatwym celem. To tylko gra, wiadomo, że na pierwszym koncie nie będzie się w TOP10 chyba, że ma się dużo doświadczenia z podobnych gier, dlatego nie ma co się trząść tylko trzeba walczyć i się uczyć taktyk. To na następnym świecie można mieć już naprawdę duże osiągnięcia. Sojusz tak naprawdę to zaczyna się liczyć dopiero w późniejszym etapie gry kiedy nie ma już najsłabszych graczy.