Nigdy tego nikomu nie pisałem, ale powiem jakie były moje początki...
Zaczynałem grę chyba z 2 tyg opóźnieniem na świecie ETA i to był mój pierwszy raz na grepolis. W miarę szybko jednak się rozwijałem (czytałem poradniki i wchodziłem w pomoc). Poza tym miałem doświadczenie z gry "Plemiona", w którą grałem 4 lata temu więc walka na lądzie nie była dla mnie tajemnicą i szybko wytłukłem przeciwników z wyspy.
Udało mi się dobić do progu rekrutacyjnego EMPIRE i ELITE TEAM.
Napisałem do rekrutantów z obu sojuszy prośbę o przyjęcie i czekałem na odpowiedź
Rekrutant z EMPIRE ładnie mi podziękował, napisał, że rekrutacja zamknięta i jeżeli chcę mam się zgłosić później. Rekrutant z ELITE TEAM zlał mnie po całości. Odczytał wiadomość, ale widać ciężko było mu nawet odpisać "NIE".
Po prostu zostałem zlany przez oba sojusze.
Postanowiłem czekać, stwierdziłem co będzie to będzie i... pewnego dnia napisał do mnie Yoch z Jarmarku. Jarmark wtedy był na 6 miejscu na świecie i 3 na morzu, na którym ja byłem.
Przekonał mnie jednym zdaniem, które do dziś tkwi w mojej głowie.
Tak czy inaczej zastanawia mnie jakie było by dziś moje położenie gdyby wtedy kolega z ET mnie wciągnął na pokład lub ten z EMPIRE