Odp: Sytuacja na świecie Bizancjum
Ależ ja dokładnie o tym mówię. Integrujesz ludzi poprzez tworzenie atmosfery wrogości i szczucia. Pielęgnujesz emocjonalną niechęć, bo chcesz wygrać świat. Nie dziwie się, że ci się udaje, ponieważ większość społeczeństwa ma mentalność autorytarną i jej podstawową potrzebą jest zaspokojenie poczucia bezpieczeństwa.
Ile osób z Synergii/TBK miałoby odwagę stworzyć kilkuosobowy sojusz i po prostu dobrze się bawić. Czy to nie ciekawsze niż walką o jakąś koronę - na grepo mnóstwo osób ma korony z poprzednich światów - czy to czyni ich dobrymi graczami?
Trudno mi ocenić czy jestem dobrym organizatorem, bo ja nigdy na grepo nie chciałem być organizatorem czegokolwiek.
Zebraliśmy aktywnych graczy, żeby było wesoło. Do głowy by mi nie przyszło, żeby trzymać ludzi w sojuszu przez budowanie poczucia zagrożenia, tworzenie list zdrajców itd. Mnie się w ogóle nie chciało nikogo zatrzymywać - jak chcieli to odchodzili. Nikogo nie straszyłem, nikomu nie groziłem, nie obrzucałem inwektywami. Niektóre odejścia były dziwne, ale trudno - traktowałem to po prostu jak przejście do innego klubu.
Dodam, że opieranie integralności sojuszu na idei wroga, który zagraża, knuje i mąci to metoda Kaczyńskiego, na którym się wzorujesz (mimo personalnej niechęci, metody macie podobne). Jest też znana stalinowska zasada o przybywaniu wrogów klasowych wraz z postępami w budowie socjalizmu. Potrzebujesz tworzenia wrogów - nawet sztucznych. Dlatego m.in. manipulowałeś członkami poprzez opowiadanie bajek o rzekomej mojej podwójnej tożsamości (że niby ja i Formiones to ta sama osoba).